fbpx

Aktualności

Prezes EZRA UKSW gościem „Jeden na jeden” w TVN24

22 kwietnia 2023

22 kwietnia Prezes EZRA UKSW, dr Tomasz Rowiński był gościem programu „Jeden na jeden” w TVN24 i udzielił wywiadu redaktorowi Marcinowi Zaborskiemu na temat zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży w Polsce. Punktem wyjścia do dyskusji był raport ”Młode Głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym” przygotowany przez Fundację ”Unaweza”.

(Redaktor Marcin Zaborski)
– Co trzeci młody człowiek czuje się samotny, ponad połowa młodych ludzi odczuwa brak motywacji do działania, co czwarty uczeń nie ma chęci do życia. Co Pan czyta w takich wynikach?

(Dr Tomasz Rowiński)
– Te wyniki pokazują dwa kluczowe wymiary dla zdrowia psychicznego czyli relacje i poczucie sprawczości, rozwój które u młodzieży, zwłaszcza 13-14 letniej są na bardzo niskim poziomie i to jest zatrważające.

– Co trzeci uczeń nie akceptuje tego kim jest i jak wygląda, jedna trzecia nie lubi siebie, niemal połowa badanych to osoby o skrajnie niskiej samoocenie, co drugi uczeń nie jest z siebie dumny. Dlaczego uczniowie, nastolatkowie dzisiaj w Polsce tak źle siebie widzą i oceniają?

– Czynników jest wiele, jednym z nich jest niewątpliwie kryzys rodziny, tzw. wypalenie rodzicielskie, o którym jest wiele napisane w raporcie. Drugi czynnik to szkoła, która sobie nie radzi z sytuacją po pandemii i z tym jak ona przyspieszyła pewne procesy w obszarze kryzysu zdrowia psychicznego. Trzecim czynnikiem jest brak zmiany – my po pandemii nie możemy działać jak dotychczas i zarówno w ochronie zdrowia, jak
i w oświacie. Nie nadążamy za zmianami, które są efektem pandemii.

– W raporcie “Unawezy” a propo niskiego oceniania się młodych ludzi, jest postawiona diagnoza: “aktualny system edukacji w Polsce nie wspiera wystarczająco mocno kluczowych kompetencji, ważnych dla rozwoju motywacji, sprawczości i właściwej samooceny dzieci i młodzieży.

– Raport pokazuje tę ważną rzecz, że edukacja dzisiaj nie jest spójna z tym, czym dzisiaj żyje nastolatek i czym będzie żył po szkole. Model XIX-wiecznej edukacji się nie sprawdza i to widać – dzieci wychodząc po szkole nie radzą sobie z sytuacjami życia codziennego.

– Co więcej, ucząc się w tym systemie, który nie przystaje do rzeczywistości, widzą to i uczą się rzeczy, które średnio się przydadzą.

– Często mówią, że chodzą do szkoły, która uczy bezsensownych rzeczy. Oczywiście mówią to na swój sposób, ale tak to wygląda. Natomiast raport ma jedną ciekawą rzecz: to są rekomendacje, które bardzo dobrze pokazują to, nad czym w ochronie zdrowia czy oświacie my jako eksperci od dłuższego czasu pracujemy i próbujemy namawiać decydentów, że ten kierunek zmian jest nam teraz potrzebny.

– Prawie połowa uczniów objada się lub głodzi, co trzeci uczeń regularnie się odchudza, 16% uczniów okalecza swoje ciało. To są informacje, które pokazują, że najwyraźniej mamy duży problem.

– Tak, mamy duży problem i zarówno jak sama szkoła sobie z tym nie poradzi, tak również podmioty lecznicze same sobie nie poradzą. Bardzo ważne jest zorganizowanie koordynacji działań w systemie usług publicznych. Raport pokazuje, że tego niestety ma.

– Czterech na dziesięciu uczniów myślało o podjęciu próby samobójczej, co piąty uczeń planował samobójstwo, a co dziesiąty deklaruje, że podjął próbę samobójczą, jedna piąta mówi, że nie chce żyć. Chyba nie ma bardziej mocnych wyników pokazujących, że trzeba bić na alarm.

– Tak i ten raport pokazuje, że trzeba wzmocnić kompetencje rodziców i to jest pierwsza bardzo dobra rekomendacja pokazująca, że w środowisko rodzinne jest tym, które może wzmacniać uczniów w obszarze relacji i poczucia sprawczości i radzenia sobie z kryzysami. Drugim aspektem leczenia dzieci mających problemy psychiczne jest szkoła. Ten raport pokazuje, że struktura szkoły się rozpadła. Nauczyciele potrzebują wsparcia, bo też sobie nie radzą z tą sytuacją.

– Kiedy rodzice powinni się czuć zaniepokojeni, gdzie jest granica między absolutnie normalnymi objawami dojrzewania, a tym co oznacza realny, rzeczywisty kryzys w życiu młodego człowieka?

– Warto zwrócić uwagę, że jeśli dziecko coś utraciło i się smuci, to jest naturalna reakcja. To, co to rodziców powinno zaniepokoić to nagła zmiana w zachowaniu, np. było towarzyskie i chodziło na imprezy i nagle siedzi w domu i zamyka się w swoim pokoju. Albo było bardziej introwertyczne, siedziało w domu i nagle zaczyna imprezować i wyjeżdżać. To jest ten moment kiedy rodzice powinni zwrócić uwagę i zacząć rozmawiać z dzieckiem.

– Ci, którzy przeszli trudną drogę choroby swojego dziecka –  często z próbą samobójczą włącznie – mówią, że wstyd może blokować proszenie o pomoc i nie proszą o nią.

– Raport pokazuje też to, że nawet jeśli jest psycholog w szkole czy osoba dorosła do której uczeń może pójść, to okazuje się, że 9/10 wie, że taka osoba jest, ale tylko jedna trzecia ewentualnie pomyślałaby, czy skorzystać z pomocy psychologa w szkole. Żeby dziecko mogło pójść i powiedzieć, że ma problem, musi mieć chociaż jednego dorosłego w swoim otoczeniu, któremu ufa. Raport pokazuje, że blisko połowa dzieci
i młodzieży po prostu nie ufa nikomu i to jest dramatyczne.

– Pomocy w takiej sytuacji potrzebuje nie tylko nastolatek, ale często rodzice i cała rodzina.

– Niestety nasz system jest tak skonstruowany, że jeśli dziecko jest po próbie samobójczej i znajduje się
w szpitalu, to żaden podmiot leczniczy działający w psychiatrii dziecięcej nie może rozliczyć wsparcia dla jego rodziców. Jeśli udzieli pomocy, robi to na swój koszt bo nie może tego rozliczyć w NFZ.

– Tworząc pomoc dla dziecka skupiamy się tylko na dziecku, nie myślimy o jego otoczeniu?

– Tak i to jest błąd, że nie myślimy o trzeciej stronie leczenia, bo dziecko nigdy nie jest samo. Ono ma rodziców i szkołę zawsze za sobą.

– Dlaczego jest, że szkolimy się z udzielania pierwszej pomocy medycznej a nie bardzo myślimy o tym, że fajnie byłoby nauczyć się też udzielania pierwszej pomocy psychologicznej i zadbać o takie szkolenie?

– To wymaga pewnych zmian systemowych i przemyślenia tego jak np. po próbie samobójczej pomóc klasie, nauczycielom i rodzicom.

– Krysia Piątkowska, która dzieli się w sieci swoimi doświadczeniami depresji mówi w Gazecie Wyborczej tak: “Kiedy od nauczyciela czy rodzica słyszymy np. “Problemy? Jakie problemy? Dziecko,
ja to mam problemy. Jakie Ty możesz mieć problemy?”, to te dzieci mówią, że to po prostu boli.

– To jest ta kompetencja rodziców, która jest związana z tym, że dziecko się szybko rozwija i na etapie nastoletnim te zmiany są bardzo dynamiczne – przestaje być małym dzieckiem i zaczyna być młodym dorosłym i ma prawo mieć swoje problemy. Myślę, że rodzic który mówił takie słowa, to jest rodzic, który już doświadcza wypalenia rodzicielskiego.

– Słyszy Pan czasami od rodziców takie słowa, że zapanowała moda na depresję wśród młodych ludzi, że w ”głowach im się poprzewracało”?

– Czasami tak mówią, natomiast to są dwie rzeczy: w tym raporcie dzieci trochę same siebie diagnozowały, ale żeby zdiagnozować depresję potrzebujemy specjalisty, który na podstawie obiektywnych kryteriów to zdiagnozuje. Bywają momenty, w których dzieci doświadczają zaburzeń nastrojów, ale nie jest to zaburzenie kliniczne wymagające leczenia i jakichś oddziaływań, bo dziecko czy rodzina za chwilę sobie poradzą z tym – nazwijmy to – smutkiem. A są takie sytuacje, które zaczynają być kliniczne, tzn. ewidentnie widać, że to jest tzw. równia pochyła, na którą wszedł nastolatek i jeśli nie zareagujemy w tym momencie, to za chwilę on będzie miał cięższą chorobę. Jest problem rozróżnienia tych dwóch momentów.

– Ci, którzy pracują w telefonie zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111, mówią, że wyraźnie widzą wzrost liczby interwencji kryzysowych, czyli tych telefonów, w których zagrożone jest zdrowie a nawet życie dzwoniącego nastolatka. Tylko w marcu było 100 takich interwencji. To jest skala problemów, z jakimi się dzisiaj mierzymy.

– To jest właśnie ta sytuacja po pandemii, zmieniła się rzeczywistość, zmieniła się struktura rodziny i szkoły, natomiast nie zmienił się nasz sposób reagowania. Nie dostosowaliśmy współpracy w ramach usług publicznych do tego co dzieje się z młodzieżą i to jest ewidentny skutek tego, że ta młodzież nie otrzymała wcześniej pomocy.

– Rok 2022 to jest czas, kiedy było prawie 2100 zanotowanych prób samobójczych dzieci i młodzieży, rok wcześniej 1500, jeszcze kilka late temu ok. 700. W tych statystykach przyciąga moją uwagę wiek dzieci. 7-letnie dziecko dochodzące do wniosku, że chce skończyć swoje życie?

– W naszych centrach też mieliśmy rodziny, gdzie 7-letnie dzieci myślały o zakończeniu życia, ale bywały to zwykle sytuacje trudne, gdzie jest przemoc domowa. To pokazuje, że stan psychiczny dzieci jest pochodną stanu psychicznego rodziców czy nas dorosłych.

– Czy wszystko można wytłumaczyć pandemią? Kiedy patrzę na to, że co 10-ty uczeń deklaruje, że doświadcza przemocy rówieśniczej, co trzeci uczeń przyznaje, że hejtuje innych, to jeszcze chyba coś innego wchodzi w grę niż pandemia.

– Pandemia nic nie stworzyła, ale przyspieszyła pewne procesy jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne. Tam gdzie były zasoby, tam sobie rodziny poradziły, a tam gdzie ich nie było, to ewidentnie widać, że sobie jeszcze bardziej nie radzą. Zwracam uwagę, że akurat Ministerstwo Zdrowia w reformie psychiatrii dzieci
i młodzieży stworzyło ponad 360 ośrodków pierwszego poziomu, więc są takie miejsca, gdzie rodzice mogą pójść i uzyskać pierwszą pomoc i też NFZ zwiększył wydatki na psychiatrię i w tym roku przeznaczono na nią miliard złotych. To nie jest tak, że się nic nie dzieje. Wymaga to trochę czasu zanim wejdzie to w system usług publicznych na tyle, że rodzice, gdy zobaczą pierwszy objaw, to wiedzą gdzie mogą się zgłosić
i uzyskać pomoc.

– Zmienia się system w ochronie zdrowia. Pytanie co powinno się zmienić w szkole jako miejscu,
w którym nasi uczniowie spędzają tak dużo czasu? Co Pana zdaniem powinno się zmienić w polskiej szkole aby stan psychiczny dzieci był zdecydowanie lepszy?

– Przeświadczenie decydentów, że po pierwsze sami sobie nie poradzą z tą sytuacją w szkole. Po drugie,
że potrzebują się skoordynować i współpracować z ochroną zdrowia i nie mogą być to markowane działania, ale realna współpraca i koordynacja w środowisku lokalnym.

– “Przeświadczenie decydentów, że sami sobie nie poradzą”? Rozumiem, że mówi Pan, że politycy powinni posłuchać ekspertów, co należy zrobić?

– Chodzi o to, że decydent, czyli dyrektor szkoły czy minister edukacji narodowej powinien mieć tę świadomość, że własnymi działaniami w obszarze oświaty już nie poradzi sobie z zaistniałą sytuacją i potrzeba naprawdę współpracy co najmniej 3 czy 4 ministerstw tak, żeby na poziomie społeczności lokalnej dyrektor szkoły czy nauczyciele obserwujący problem u dzieci, czuli się zobowiązani do szukania pomocy i współpracy na zewnątrz.

– Wśród wielu rekomendacji zawartych w raporcie Fundacji „Unaweza”, jest wskazówka ”w szkołach można by wprowadzić procedury stosowania testów przesiewowych w kierunku depresji”.

– To jest tzw. screening stanu zdrowia psychicznego dzieci i on powinien być robiony na różnych etapach. Wiem, że Ministerstwo o tym myśli i że Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego przygotowywał przygotowywał narzędzia, które będą wdrażane w edukacji. Mówimy o przesiewowych badaniach w kierunku różnych zaburzeń, nie tylko depresji.

– Dziękuję za rozmowę.

– Dziękuję.